Noc Biologów 2016

Po milionie pomysłów i wizji, wielu burzliwych naradach i kilku delikatnych sugestiach naruszenia nietykalności cielesnej, już w zupełnej zgodzie zdecydowaliśmy się przygotować w tym roku „Eksperymentatorium Przyrodnika”.  

W naszej wizji, która została pięknie ubrana w słowa przez Viceszeryf SanYdrę, informowaliśmy: „W Eksperymentatorium doświadczysz na własnej skórze, że nawet najbardziej niewyobrażalne rzeczy są wykonalne. Będzie się paliło, będzie wybuchało, będzie się dymiło – podejmiesz wyzwanie?”. Gdy ów opis przeczytał dr Krawczyk, nie obyło się bez szczegółowych informacji, na który krąg piekieł spadniemy i jakie czekają tam na nas atrakcje, w przypadku ewentualnej dewastacji sal. A jak wiadomo, kiedy kota nie ma…

W każdym razie zaczęliśmy się gromadzić w pracowni już około godziny 14., coby wszystko na spokojnie przygotować, przyodziać się w koszulki uniwersyteckie i naturalnie poprzeżywać, iż jest piątek, iż bardzo nam się nie chce, iż wzorem pań z urzędów – jest dopiero 15:00, a my jesteśmy już tak zmęczeni, jakby co najmniej było piętnaście po.

Przyszła pierwsza grupa i… się zaczęło! Uczniowie zostali porozdzielani do poszczególnych stanowisk w naszym Eskperymentatorium Przyrodnika, a po realizacji poszczególnych doświadczeń, byli oni kierowani do kolejnych. Jedni lądowali u Sandry, która sprawdzała, jak sprawnie uczniowie potrafią identyfikować różne zapachy. Inni trafiali do Wojtka, który wraz z uczniami wykonywał chromatografię bibułową. Jako ciekawostkę dodam, iż nasz Viceszeryf korzystał do tego celu z igieł cisu pospolitego ;) Aga, Justyna oraz Remik zajęli się aspektami chemicznymi naszego Eskperymentatorium Przyrodnika, dzięki czeku uczniowie mogli zobaczyć, jak powstaje sztuczna krew oraz dowiedzieć się, dlaczego styropian „znika” w acetonie (taki mały ukłon w stronę Łukasza :-) Z kolei Ania Miedzińska przygotowała dla uczniów zadanie polegające na rozpoznawaniu smaków.

A oto, co o swoich stanowiskach piszą pozostali prowadzący:

Magdalena Budzyńska i Piotr Pawlak

Doświadczenia przygotowane przez nas polegały na wykorzystaniu właściwości dwutlenku węgla. Przygotowaliśmy 3 doświadczenia, przeprowadzając je od zadań najbardziej prostych do bardziej złożonych. Pierwszym zadaniem było napełnienie balonika z użyciem sody i octu. Reakcja która przebiegała gwałtownie wytworzyła dwutlenek węgla, który zebrał się w baloniku. Jednak postanowiliśmy udowodnić, że gaz który zebraliśmy posiada własności gaszące. Tak więc przeszliśmy do drugiego zadania i ugasiliśmy nim świeczkę. Zapoznając młodzież z kolejną właściwością.

Jednak docelowym ćwiczeniem była lewitująca bańka mydlana. Butelka do tego doświadczenia była wykonana z plastiku i posiadała dzióbek. Zbierając niewidoczny gaz do salaterki zastosowaliśmy balonik do modelowania, który nałożyliśmy na końcówkę butelki i obcięliśmy jego koniec (aby uzyskać “kanał” dla naszego CO2). W reakcji zastosowaliśmy ponownie sodę i ocet - tak właśnie zbieraliśmy gaz w salaterce. Sprawdzając od czasu do czasu jego poziom za pomocą odpalonej zapałki.

Część finalna polegała na nadmuchaniu bańki i upuszczeniu jej nad naczyniem. Bańka nie pękała lecz unosiła się w salaterce. Często wprawiało to w zadziwienie samą młodzież, która starała odpowiedzieć nam na pytanie - “jak to możliwe?”. Stało się tak ponieważ dwutlenek węgla jest cięższy od tlenu i zatrzymał się na dnie naczynia tworząc pierzynkę dla naszej bańki.

Ewelina Waleszczyńska

Doświadczenie "gotowanie wody bez gotowania" było pewnego rodzaju próbą spostrzegawczości. Na początku do słoika wlano zwykłą, zimną wodę z kranu, mniej więcej tyle, aby słoik był pełny. Następnie słoik zakrywano zwykłą białą bawełnianą tkaniną. Na to wszystko trzeba było nałożyć gumkę recepturkę, aby nasza tkanina się trzymała. Tak przygotowany słoik odwracamy do góry dnem, zauważyć można, że woda nie wycieka przez tkaninę. Następnie prezentująca doświadczenie łapała w odpowiedni sposób tkaninę i prosiła dziecko, aby pomachało ręką pod słoikiem. W chwili gdy ktoś machał ręką w słoiku pojawiały się bąbelki. Dlaczego? Teorii było wiele - ciśnienie, temperatura, wiatr, a prawda tylko jedna - prowadzący trzymając tkaninę rozciągał ją, przez co między poszczególnym i jej włóknami tworzyły się przestrzenie, przez które mógł swobodnie przeciskać się tlen.

Damian Sarnowski

Na moich zajęciach dzieciaki miały okazję sprawdzić, czy ich oko chore jest na astygmatyzm. Doświadczenie polegało na przyłożeniu do oka badanego przez badającego niewielkiej kartki z nadrukowanym okręgiem, a w nim równe czarne linie wychodzące ze środka okręgu i kierujące się do jego krawędzi. Następnie przez mały otwór na środku kartki badający sprawdzał, jak rysunek odbija się na źrenicy oka. Jeśli linie odbijają się bez zakrzywień, oko jest zdrowe. Zakrzywione linie świadczą o problemie zwanym astygmatyzmem. Dzieciaki mogły się nauczyć, jak sprawdzić komuś, czy ma astygmatyzm, co i tak nie jest w pełni skuteczne, ponieważ wymaga potwierdzenia przez lekarza.

Drugie doświadczenie polegało na zaburzeniu naszej stetoskopii i sprawdzeniu jak poradzi sobie nasz mózg w przypadku, gdy każde z oczu rejestrować będzie nieco inny obraz z tego samego miejsca w przestrzeni. Polegało na przyłożeniu do prawego oka tekturowej rurki po papierowych ściereczkach, a następnie skoncentrowaniu się na odległym obiekcie i powolnym przykładaniu do wylotu rurki drugiej ręki. Oboje oczu muszą być otwarte.

Przetestowany został także powidok, doświadczenie polegało na patrzeniu przez 15 sekund w obraz przedstawiający zdjęcie kobiety w negatywie. Następnie na przekierowaniu wzroku na białą ścianę i poprzez szybkie mruganie dla wzmocnienia efektu, wytworzenie obrazu tejże kobiety, jednakże już w naturalnych barwach.

Nie zabrakło naturalnie licznych iluzji optycznych, które przedstawione były tylko dla zabawy, na których mogły nauczyć się nic lub faktu iż nasz wzrok nie jest zbyt dobrym źródłem stuprocentowych informacji.

Na koniec otrzymywały zagadkę : Dlaczego słońce jest żółte? (oczywiście nikt nie wiedział) Z odpowiedzią: ponieważ niebo jest niebieskie. Gdzie następnie mogłem wytłumaczyć im jak działa światło i rozczepianie barw.

Barbara Chyra, Ewa Tama, Izabela Wawrowska, Agnieszka Zwolińska

Aby dzieci mogły zostać "Cukrowymi Potworami" nauczyłyśmy je, jak można w prosty sposób wykryć skrobię w produktach codziennego użytku. W naszym doświadczeniu użyłyśmy ziemniaka, banana i parówki. Do wykrywania skrobi posłużył nam płyn Lugola, czyli roztwór jodu w wodzie. Produkty zawierające skrobię pod jego wpływem barwią się na kolor czarny. Zadaniem dzieci było odgadnięcie, który z produktów ma jej najwięcej na podstawie intensywności zabarwienia produktu. Okazało się, że ziemniak ma jej najwięcej a parówka najmniej. I tak dzieci dowiedziały się, czym jest skrobia, do czego jest używana i dlaczego nasze koty nie jedzą parówek.

W drugim doświadczeniu prowadzonym przez Agnieszkę i Izę dzieci mogły zostać dzielnym poszukiwaczem witaminy C. Do tego celu dziewczyny przygotowały rozcieńczony roztwór kleiku skrobiowego, jodynę oraz trzy soki z owoców o różnej zawartości witaminy C. Po odmierzeniu równych ilości kleiku i wody do trzech zlewek, dzieci dodały do nich po jednej kropli jodyny. Zaskoczeniem dla dzieci było to, że roztwór zabarwił się na intensywny niebieski kolor, następnie do każdej zlewki dzieci dodały sok owocowy. Obserwowały zmianę koloru z niebieskiego na biały bądź lekko różowy. Miały odgadnąć, w której zlewce dodano sok z największą zawartością witaminy C. I tak dzieci nauczyły się, co to jest witamina C, do czego jest nam potrzebna oraz jak sprawdzić, czy dane produkty ja zawierają.

Natalia Dziubyna

Jajeczne eksperymenty: uczniowie mogli zobaczyć gumowe jajko, zrobić jajecznicę bez użycia ciepła i za pomocą magicznego zaklęcia sprawić by jajko lewitowało w wodzie. Dzieci mogły w ten sposób odkryć czym jest gęstość oraz proces denaturacji, dowiedzieć się z czego składa się skorupka jajka i jak ją rozpuścić. Wszystkie prezentowane eksperymenty dzieciaki mogą powtórzyć w domu :)

*

Choć podczas Nocy Biologów część z nas prychała i kręciła nosem na niewystarczającą ilość miejsca to nie ominęły nas miłe i pozytywne wydarzenia, jak chociażby odwiedziny Olivii, Ani i Łukasza, dzięki którym znów mogliśmy poczuć, iż jesteśmy w komplecie. Otrzymaliśmy pozytywne informacje zwrotne na temat przeprowadzonych eksperymentów, uczniowie chętnie się angażowali i zadawali mnóstwo pytań, co stanowiło dla nas bardzo duży motor napędowy, mimo kumulującego się z każdą godziną zmęczenia. Okazało się też, iż Sówki cieszą się pewną nauczycielską sławą – „Bo my Państwa doskonale znamy z Oleśnicy.” – powiedziała jedna z nauczycielek uzasadniając wybór właśnie naszych warsztatów.

Zatem… do zobaczenia na Nocy Biologów w kolejnym roku! :)

NN

PS. Zapraszamy bardzo serdecznie do zapoznania się z artykułem przygotowanym przez Mariankę, uczennicę Prywatnego Gimnazjum Salezjańskiego im. Edyty Stein, która wraz z koleżankami i kolegami uczestniczyła w naszych warsztatach - Klik!
PS2. Natomiast tutaj znajdziecie zdjęcia z NB 2016 - Klik!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz