Celem tej inicjatywy, jest zebranie jak największej ilości interesujących doświadczeń, które potrafią wzbogacić każdą lekcje. Intrygujące eksperymenty, wraz z opisem ich wykonania i potrzebnymi składnikami, zostaną zgromadzone w wielkim segregatorze, dostępnym dla każdego członka naszego Koła.
Każdy z was może przyczynić się do jej poszerzenia.
Swoje propozycje zgłaszać należy na zebraniach i w komentarzach.
Aktualnie opracowane i sprawdzone przez nas eksperymenty:
1.Prąd
z korniszona.
Potrzebny sprzęt:
- 10 sztuk
ocynkowanych gwoździ
- 10 sztuk miedzianych elementów (gwoździ,
nitów, podkładek, drucików itp.)
- 10 przewodów spinających
tzw. "krokodylków"
- kartka z pozytywką
-
kalkulator szkolny
- słoik ogórków kwaszonych
-
voltomierz
Przebieg eksperymentu:
W
każdy z naszych ogórków wbijamy po jednym ocynkowanym gwoździu i
jednym miedzianym nicie, podkładce lub splecionym druciku (im
większa powierzchnia reagującej miedzi, tym lepszy wynik
eksperymentu). Uważamy, aby oba metale nie zetknęły się ze sobą
wewnątrz ogórka. W tym momencie stworzyliśmy prostą baterię z
minusem na ocynowanym gwoździu i plusem na części miedzianej.
Używając przewodów z krokodylkami, spinamy kilka ogórkowych
baterii ze sobą, bacząc na to aby łączyć je na przemian
(ocynkowany gwóźdź jednej baterii z miedzią na drugiej).
Powinniśmy otrzymać dwa wolne końce. Podłączamy je do
voltomierza i sprawdzamy jakie napięcie udało nam się osiągnąć.
Przy użyciu dużych miedzianych nitów, można otrzymać napięcie
rzędu 4V już z 7-8 ogórków. Dowolnie modyfikujemy nasz ogórkowy
obwód elektryczny dodając lub eliminując liczbę baterii.
Następnie podłączamy wolne końce obwodu (te podpięte wcześniej
do voltomierza) do kalkulatora szkolnego (przewód idący od cynku do
sprężynki, przewód idący od miedzi - po przeciwnej stronie) i
prezentujemy widowni. Jeżeli osiągnęliśmy napięcie równe lub
większe od 1,5 V, możemy też podpiąć nasze baterie do kartki z
pozytywką.
Wyjaśnienie:
Miedź jest bardziej elektrododatnia od cynk (Patrz "szereg napięciowy metali"). Między tymi dwoma metalami umieszczonymi w roztworze elektrolitu (jakim jest w tym wypadku kwas octowy, użyty do zakwaszania ogórków) istnieje więc różnica potencjałów, co jest tożsame z zaistnieniem napięcia elektrycznego (V). Miedź staje się plusem baterii, a cynk jej minusem. Powstające napięcie nam nie zagraża, ponieważ - po pierwsze jest śmiesznie małe - a po drugie, nie ma tutaj wysokiego natężenia, które odpowiada za siłę z jaką człowiek jest rażony prądem.
2A .
Drożdże , balonik i niewidzialna woda
Potrzebny
sprzęt:
-
butelka
0,33l z wąską szyjką (taką na którą da się naciągnąć
balonik)
-
balonik
-
gumka recepturka
-
większe naczynie z ciepłą wodą (np. miska) w którym postawimy
później butelkę
-
drożdże spożywcze
-
woda
-
cukier lub mleko
Do
butelki nalewamy ciepłej wody - tzn. takiej która w dotyku już nas
nie oparzy, ale też nie jest zbyt chłodna. Odrywamy kawałek
drożdżowej kostki, delikatnie rozkruszamy w palcach i dodajemy do
butelki z ciepłą wodą po czym wsypujemy z 2 łyżki cukru lub
dolewamy parę łyżek mleka. W doświadczeniu możemy też w ogóle
zastąpić wodę ciepłym mlekiem. Całość mieszamy aby roztwór
przybrał barwę beżową/brązowo-kremową. Następnie na wylot
butelki naciągamy balonik i zabezpieczamy go gumką recepturką (aby
nie zleciał pod wpływem rosnącego w butelce ciśnienia)
Naszą
butelkę z wodą (lub mlekiem), drożdżami i cukrem oraz
naciągniętym balonikiem umieszczamy w misce lub innym większym
naczyniu z ciepłą wodą - o temperaturze podobnej lub nieco
większej niż ta w butelce. Gdy zacznie się ochładzać wybieramy
kilka szklanek wody z miski i uzupełniamy podgrzaną wodą z
czajnika elektrycznego.
Po
pewnym czasie obserwujemy, że balonik zaczyna samoczynnie napełniać
się gazem. Możemy ostrożnie zdjąć balonik i wypróżnić powoli
jego zawartość na dno wysokiej szklanki. Będzie można jej użyć
w dalszej części doświadczenia.
Bardzo
ważna uwaga: świeżo kupione baloniki są zwykle mało
elastyczne przed pierwszym nadmuchaniem. Trzeba je kilkakrotnie
napełnić powietrzem do prawie pełnej objętości (tylko ostrożnie
aby nie pękł) aby guma z której jest zrobiony trochę się
rozciągła - dzięki temu ciśnienie gazu w butelce będzie w stanie
samoczynnie nadmuchać balonik. Jeśli będzie zbyt sztywny, napełni
się gazem tylko trochę i już się nie powiększy.
Wyjaśnienie:
Umieszczając
drożdże spożywcze w ciepłej wodzie z dodatkiem cukru lub mleka
zapewniliśmy im idealne warunki do bytowania. Drożdże zaczynają
odżywiać się cukrem, w zamian produkując alkohol etylowy i
dwutlenek węgla. Reakcję możemy w uproszczeniu zapisać tak:
C 6 H 12 O 6
---enzymy drożdzowe-->2 C 2 H 5 OH
+ 2CO 2
Glukoza
pochodzi rzecz jasna z cukru który jest w sensie chemicznym
sacharozą, a więc dwucukrem - połączeniem glukozy i fruktozy.
Dwutlenek węgla który powstaje w reakcji w stanie gazowym, zaczyna
wypełniać najpierw butelkę a potem - z braku miejsca - także
balonik zamocowany na szyjce. W czasie zaledwie 0,5 h balonik będzie
znacznie napełniony dwutlenkiem węgla, o ile wcześniej dobrze
rozciągnęliśmy balonik.
Część
druga: Niewidzialna woda
Sprzęt:
-
2 wysokie szklanki
-
podgrzewacz lub inna niewielka świeczka
Zebrany
do wysokiej szklanki dwutlenek węgla z balonika, możemy wykorzystać
do kolejnego doświadczenia. Wypróżniamy (bardzo powoli) balonik w
taki sposób aby jego szyjka znajdowała się jak najbliżej dna
szklanki. W ten sposób dwutlenek węgla zgromadzi się na dnie
naczynia. Nie musimy się bać, że z niego "wyfrunie",
jest bowiem cięższy od powietrza. Po dłuższym czasie bez
przykrycia opuści jednak szklankę dyfundując w powietrzu.
Szklanka
wypełniona CO2 nadal wygląda na pustą. Bierzemy drugą
szklankę i umieszczamy w niej podgrzewacz lub świeczkę po czym
zapalamy ją.
Teraz
kluczowy moment doświadczenia. Energicznym ruchem (tak jakbyśmy
wylewali ze szklanki niewidzialną wodę) przechylamy szklankę z
zawartym w niej dwutlenkiem węgla nad drugą szklankę z palącą
się świeczką. Odległość dzieląca obie szklanki nie może być
duża, bo istnieje ryzyko, że dwutlenek węgla nie trafi do naczynia
ze świeczką!
Jeśli
wszystko nastąpiło zgodnie opisem, świeczka w szklance zgaśnie
niczym ugaszona niewidzialną wodą.
Wyjaśnienie:
Dla
procesu spalania niezbędny jest stały udział tlenu z powietrza.
Wylewany ze szklanki dwutlenek węgla jako gaz cięższy od
powietrza, opada na świeczkę, otulając płomień a tym samym
odcinając dopływ tlenu. Tym samym świeczka gaśnie.
2B.
Ocet, soda i niewidzialna woda
Sprzęt:
-
ocet spirytusowy
-
soda oczyszczona
-
niewielki dzbanek
-
2 szklanki
-
podgrzewacz lub niewielka świeczka
W
tym doświadczeniu mieszamy ze sobą dwa produkty dostępne w prawie
każdej kuchni: sodę oczyszczoną i ocet. Nalewamy do naszego
dzbanka od 250-500 ml octu. Dodajemy 1-2 płaskie łyżki sody
oczyszczonej i kołyszemy dzbankiem aby się ze sobą zmieszały.
Powstały roztwór powinien się pienić i "gazować".
To
właśnie ten gaz który wydobywa się z nad pienistej cieczy
zbieramy do osobnej szklanki przechylając dzbanek w taki sposób
jakbyśmy chcieli przelać roztwór, pilnując jednak by nie
przedostała się tam ani jedna jego kropla. Chodzi nam tylko o
gazowy produkt
Analogicznie
jak w przypadku doświadczenia z drożdżami, możemy użyć
zgromadzonego w szklance gazu do ugaszenia świeczki umieszczonej w
osobnej szklance [patrz doświadczenie nr 2A]
Wyjaśnienie:
Ocet
to 10% roztwór kwasu octowego i wody. Soda oczyszczona natomiast to
wodorowęglan sodu czyli NaHCO 3 .
Po wymieszaniu obu tych substancji, dochodzi do następującej
reakcji:
NaHCO 3
+ CH 3 COOH
-> CH 3 COONa
+ H 2 O
+ CO 2
Dwutlenek
węgla wydostaje się z mieszanki w postaci gazowej. Możemy zebrać
go do osobnej szklanki i użyć do zgaszenia świeczki. Dwutlenek
węgla jako cięższy od powietrza wypadając z naczynia otuli
płomień odcinając tym samym dopływ tlenu, co spowoduje zniknięcie
płomienia świecy. [patrz doświadczenie 2A]
3 .Jak
zajrzeć do jajka, bez rozbijania/ "Gumowe jajko"
Potrzebny
sprzęt:
- 2 jajka
- 2 słoiki
- ocet spirytiusowy
-
pasta do zębów
Opis eksperymentu:
Do obu słoików
wlewamy ocet spirytusowy. Do jednego z nich wkładamy ostrożnie
zwykłe, surowe jajko, tak aby spoczywało całe zanużone w occie.
Zakręcamy słoik i odstawiamy na 24 godziny. Drugie jajko smarujemy
dokładnie pastą do zębów i zanurzamy je tak samo w drugim słoiku
z octem.
Po jednym dniu odnotowujemy, że "niewypastowane"
jajko straciło całą swoją skorupkę i stało się prawie
przeźroczyste. w tej chwili żółtko z białkiem trzyma w kupie już
tylko delikatna, przeźroczysta błonka. Ostrożnie wyciągamy jajko
i oglądamy je pod światło.
Drugie jajko, które zostało przez
nas wysmarowane pastą, straciło co prawda na twardości, ale wciąż
pokrywa je cieńka skorupka.
Wyjaśnienie
Jaka
tajemnica stoi za wynikami eksperymentu? Ocet spirytusowy to nic
innego jak mocno rozcieńczony (zazwyczaj około 10%) kwas octowy.
Ten oto kwas wchodzi w reakcje z węglanem wapnia z którego składa
się skorupka jaja. Przebieg chemiczny tego procesu obrazuje równanie
reakcji:
2CH3 COOH+ H2 O
+ CaCO3 -> Ca(CH3 COO)2 +
2H2 O + CO2
(woda
pojawia się wśród substratów, ponieważ ocet jest roztworem kwasu
octowego i wody)
Podczas
rozpuszczania się skorupki jaja, na jej powierzchni widoczne są
małe pęcherzyki gazu. To właśnie powstający dwutlenek
węgla.
Drugie jajko nie uległo w pełni działaniu kwasu
octowego, gdyż zabezpieczyliśmy je pastą do mycia zębów. W ten
sam sposób pasty chronią nasze zęby przed działaniem szkodliwych
kwasów bakteryjnych.
Uzyskane gumowe
jaja możemy użyć w eksperymencie "Osmoza Pana Misiożelka"
4.
Skąd się bierze barwa mleka
Sprzęt:
-
woda (około 2-3 szklanki)
-
olej rzepakowy (około pół szklanki)
-
blender
-
wysokie naczynie do miksowania (chyba że posiadamy blender
kielichowy)
Do
blendera kielichowego lub naczynia w którym będziemy miksować,
odmierzamy około 2-3 szklanki wody i dodajemy około pół szklanki
oleju rzepakowego. Możemy przypomnieć widzom, że olej jako ciecz o
mniejszej gęstości, gromadzi się na powierzchni wody.
Przystępujemy do miksowania. Błyskawicznie nasz roztwór przybiera
barwę mleka.
Wyjaśnienie:
Krowa
nie ma w brzuchu ani oleju rzepakowego ani blendera. Olej użyty w
doświadczeniu ma reprezentować tutaj tłuszcz zwierzęcy. Naturalne
mleko jest bowiem emulsją właśnie wody i tłuszczu zwierzęcego.
Emulsja to zawiesina jednej cieczy w drugiej. Olej nigdy nie
rozpuszcza się w wodzie - po zmiksowaniu w blenderze jego
mikrokropelki nadal są zawieszone w wodnej przestrzeni. To właśnie
te mikrokropelki odbijają niczym malutkie lusterka całe światło
słoneczne wprost do naszych oczu, co jest przez nas odbierane jako
kolor biały.
Z
czasem te małe kropelki łączą się ze sobą w większe agregaty i
wytrącają na powierzchni naszego "wodno-olejowego" mleka
w postaci mętnej warstewki. Jest to zjawisko analogiczne do tego
które oglądały kiedyś nasze babcie, kiedy po dojeniu z "wyjątkowo
tłustego mleka" wytrącała się warstwa żółtawego tłuszczu.
5.
Wykrywanie żelaza w płatkach śniadaniowych
Sprzęt:
-
płatki kukurydziane ( typu "Corn flakes") - niewielka
ilość
-
płatki kukurydziane pokryte czekoladą (typu Nesquic, Chocapic) lub
zawierające ją (typu Cookiecrisp) - niewielka ilość
-
głęboki talerz z wodą
-
magnes neodymowy
Przebieg:
Stawiamy
na powierzchni stołu płatek kukurydziany pokryty czekoladą i
przysuwamy do niego magnes na odległość około 1cm. Nic
szczególnego się nie dzieje. Umieszczamy następnie płatek w
misce/ głębokim talerzu z wodą, starając się unieruchomić go
mniej więcej na środku tafli wody.
Po
zbliżeniu magnesu na odległość około 1cm od płatka obserwujemy
jego ruch w kierunku magnesu! Pozwala nam to prowadzić płatek za
magnesem niczym na "niewidzialnej smyczy".
Wykonujemy
kolejną próbę z wykorzystaniem zwykłego płatka kukurydzianego.
Tym razem ani na stole, ani na wodzie, płatek nie wykazuje
przyciągania przez magnes.
Wyjaśnienie
Oba
płatki nie będą przyciągane jeśli znajdują się na powierzchni
stołu. Działa tu bowiem za duże tarcie. Sytuacja zmienia się
jednak kiedy umieścimy płatki w wodzie.
Czekoladowe
płatki kukurydziane swoje "magnetyczne" właściwości
zawdzięczają właśnie czekoladzie, która zawiera dużo żelaza.
To dlatego krwiodawcy dostają czekolady w ramach uzupełnienia
poziomu hemoglobiny we krwi (żelazo jest niezbędnym składnikiem
hemoglobiny). Płatek nie pokryty czekoladą zawiera stanowczo za
mało żelaza aby zostać przyciągniętym, nawet przez dość silny
magnes neodymowy. Możemy jednak spróbować różnych płatków
które producenci reklamują jako te "z wysoką zawartością
żelaza" i sami ocenić ich prawdomówność.
Uwagi!
-
Nie próbujcie tego doświadczenia umieszczając oba płatki w mleku!
Jest zbyt gęste i płatki przesuwają się w stronę magnesu opornie
i bardzo wolno.
-
To musi być magnes neodymowy - lodówkowe i te z głośników są
stanowczo za słabe.
-
Nie zmoczcie magnesu! Mokry magnes traci swoje właściwości.
-
Gdy płatek dopływa do brzegu naczynia może się przykleić i nie
będzie reagował na magnes, dlatego przed każdą demonstracją
należy umieszczać płatek na środku naczynia.
6.
Mączny oddech smoka
Sprzęt:
-
mąka tortowa/ mąka kukurydziana (skrobia kukurydziana) lub
ziemniaczana (skrobia ziemniaczana)/ cukier puder
-
łyżeczka
-
zapalniczka z długim "dziubkiem"
Przebieg:
Wysypujemy
kupkę mąki tortowej lub skrobii na stół i próbujemy ją
podpalić. Nic z tego. Mąka w tej formie jest niepalna - może ciut
zbrązowieć w miejscu gdzie przytykaliśmy ogień.
Pakujemy
sobie do ust dwie czubate łyżki mąki i włączamy zapalniczkę.
Następnie formujemy usta tak jakbyśmy chcieli zagwizdać i
wydmuchujemy z nich mąkę celując w płomień zapalniczki.
Rozpylona mąka przepuszczona przez ogień gwałtownie spala się w
powietrzu formując niewielką kulę ognia.
Wyjaśnienie:
Mąka
zebrana w grudki lub kupki jest niepalna, ponieważ posiada zbyt dużą
(w porównaniu do swojej powierzchni) objętość. Zwęgli się
jedynie kilka drobinek w miejscu które zetknęliśmy z płomieniem.
Rozpylając mąkę na drobne cząstki, możemy to łatwo zmienić.
Po wydmuchnięciu, w powietrzu fruwają maleńkie drobinki, które
mają teraz dużą, w stosunku do swojej małej objętości
powierzchnie reakcji z tlenem. Umożliwia to ekspresowe spalenie, co
daje efekt niewielkiej kuli ognia. Z tego powodu niegdyś dochodziło
do wielkich pożarów w młynach, gdyż w powietrzu unosiła się
podczas upałów silnie rozdrobniona mąka.
Uwagi
-
nasz oddech nie może być ani zbyt gwałtowny - wtedy zasypiemy
płomień zapalniczki mąką i zwyczajnie ją zgasimy - ani też zbyt
słaby, bo efekt będzie słabo widoczny
-
oczywiście
nie dmuchamy pod wiatr, nie wykonujemy pokazu w przeciągu
-
usuwamy z otoczenia wszystkie łatwopalne przedmioty
-
robimy pokaz w pewnym oddaleniu od widzów
-
po zakończeniu wentylujemy pomieszczenie
7.
Domowy plastik
Sprzęt:
-
mleko
-
ocet
-
garnek
-
łyżka
-
kuchenka gazowa/turystyczna
-
sitko
-
papierowe ręczniki
-
pojemnik próżniowy
Przebieg
Do
garnka wlewamy mleko i podgrzewamy. Doprowadzamy je do stanu silnego
parowania, zważając jednak aby go nie zagotować. Ściągamy je
wtedy z kuchenki i dolewamy 3-4 łyżki octu spirytusowego. Mieszamy
i obserwujemy wytrącające się białe grudki. Przelewamy zawartość
garnka przez sitko i zbieramy zgromadzone w nim białe grudki.
Kładziemy je na ręczniki papierowe i staramy się wycisnąć z nich
wilgoć do reszty. Zgęstniałą masę umieszczamy na dnie pojemnika
próżniowego i dociskamy. Pojemnik umieszczamy w ciepłym miejscu.
Po kilku dniach otrzymujemy twardy jak kamień, biały twór,
przypominający nieco plastik.
Wyjaśnienie:
Nasze
białe grudki, powstające w garnku z mlekiem i octem to kazeina -
białko naturalnie znajdujące się w mleku. Zakwaszając mleko
octem, przyśpieszamy tak naprawdę proces który zachodzi całkiem
naturalnie z udziałem bakterii kwasu mlekowego - czyli kwaśnienie
mleka. Dlatego białe grudki które zbieramy prawidłowo kojarzą nam
się z twarogiem.
Odciągając
z grudek kazeiny całą wodę i umieszczając ją w pojemniku
próżniowym powodujemy jej wyschnięcie, co sprawia, że przybiera
ona mocno zestaloną formę, podobną nieco w swoich właściwościach
do plastiku. Ze świeżo odcedzonej kazeiny możemy ulepić guziki
lub figurki. Proces suszenia możemy przyśpieszyć umieszczając
kazeinę w piecyku na około 45 min.
8.
Osmoza gumowych jajek / Osmoza Pana Misiożelka
Sprzęt:
-
żelki Haribo w kształcie misiów lub 3 "gumowe jajko" z
eksperymentu nr 3
-
3 plastikowe pojemniki na żywność lub szklanki
-
woda z kranu
-
cukier
-
sól
Przebieg
Sporządzamy
w pojemnikach lub szklankach 2 nasycone roztwory: wody z solą, wody
z cukrem i czystą wodę z kranem w trzecim naczyniu. Do każdej z
nich wrzucamy misiożelka Haribo lub gumowe jajko z eksperymentu nr
3. Zostawiamy roztwory na około 17 godzin. Po tym czasie obserwujemy
zmiany rozmiarów misiożelków / jajek.
Wyjaśnienie
Za
zmianę rozmiarów użytych żelków lub jajek, odpowiada zjawisko
osmozy. Osmoza polega na ruchu cząsteczek wody ze środowiska o jej
większym stężeniu do środowiska gdzie występuje w mniejszym
stężeniu. Można kolokwialnie powiedzieć, że "woda wędruje
z miejsca gdzie jest więcej do miejsca gdzie jest jej mało",
co jest przejawem dążenia natury do równowagii. Misiożelek i
gumowe jajko to stężone roztwory (w przypadku miśka - cukrów, w
przypadku jajek - białek i tłuszczów) zawierające mniej
cząsteczek wody niż szklanka czystej wody z kranu. Mówiąc
fachowo, żelek i jajko są hipertoniczne względem wody kranowej.
Dlatego też woda wnika do misiożelka i jajka (przez błonkę
półprzepuszczalną) zwiększając tym samym w ich objętość.
Jajko
umieszczone w nasyconym roztworze soli znajduje się w odwrotnej
sytuacji niż powyżej. Środowisko w jajku, w przeliczeniu na
objętość zawiera więcej wolnej wody niż słony roztwór w
szklance, toteż woda ucieka z jajka i przechodzi do słonego
roztworu. Jajko jest w tym momencie hipotoniczne względem słonej
wody. Misiożelek zarówno w słonej wodzie jak i tej z dodatkiem
cukru, będzie zwiększał swoją objętość ponieważ sam w sobie
jest zbyt stężonym roztworem cukru i w przeliczeniu na objętość
zawsze zawiera mniej wody w porównaniu z wodnymi roztworami soli czy
cukru.
Uwagi
-
zaleca się przeprowadzenie doświadczenia na gumowych jajkach,
ponieważ :
1)
niezapłodnione jajko jest przecież pojedyńczą komórką co czyni
je dobrym "biologicznym" modelem dla zjawiska osmozy.
2)
można pokazać zachowanie komórek zarówno w roztworze hipo i
hipertonicznym
9.
Mierzenie zawartości witaminy C w sokach owocowych.
Sprzęt:
-
zwykły sok z kartonu
-
sok jednodniowy
-
świeżo wyciśnięty sok z cytryny
-
rozpuszczona w wodzie tabletka witaminy C
-
krochmal (kisiel przygotowany z wody i skrobii ziemniaczanej)
-
jodyna lub płyn Lugola
-
woda
-
4 kieliszki
-
statyw na probówki
-
4 probówki
-
4 pipety (pasterówki)
-
zlewka
Przebieg
Przelewamy
soki do osobnych kieliszków. W ostatnim rozrabiamy witaminę C w
objętości wody, pomiernej do reszty soków (czyli jeśli każdego
soku nalaliśmy po kieliszku to tabletkę też rozpuszczamy w
kieliszku wody).
W
zlewce zawierającej 100ml ciepłej wody rozpuszczamy łyżeczkę
krochmalu. Wkraplamy tam 2 krople Jodyny lub płynu Lugola.
Powinniśmy otrzymać granatowo-niebieski roztwór. Odmierzamy równe
ilości otrzymanej cieczy do 4 probówek. Następnie pobieramy pipetą
kilka mililitrów zwykłego soku z kartonu i wkraplamy do pierwszej
probówki 4 krople. Roztwór w probówce nieznacznie się odbarwi.
Pobieramy kolejny sok, tym razem jednodniowy i również wkraplamy 4
jego krople do kolejnej probówki. Roztwór powinien ciut lepiej się
odbarwić. Analogicznie postępujemy z sokiem z cytryny i roztworem
wodnym tabletki witaminy C. To w tej ostatniej probówce obserwujemy
najlepsze rezultaty.
Wyjaśnienie
Skrobia
tworzy z wolnym jodem cząsteczkowym kompleks o barwie granatowej.
Witamina C - kwas askorbinowy, jest silnym utleniaczem, a więc
wchodzi w reakcje z wolnym jodem. Brak wolnych cząsteczek jodu w
roztworze skutkuje zanikiem granatowo-niebieskiej barwy.
Stopień
odbarwienia w probówkach do których wkraplaliśmy różne soki ,
zależy od zawartości w nich witaminy C. Najlepsze wyniki powinniśmy
uzyskać przy wkropleniu roztworu w którym rozpuściliśmy tabletkę
witaminy C. Druga w kolejności powinna być cytryna, następnie sok
jednodniowy i zwykły sok z kartonu.
Uwagi:
-
soki różnych producentów mogą dać różne, odbiegające od
przewidywanych, rezultaty
-
gęste soki powodują zmętnienie roztworu, co utrudnia oszacowanie
odbarwienia. Można spróbować lekko je rozcieńczyć/przesączyć
10 .
Niepalny banknot
Sprzęt:
-
banknot wzięty od widza (najlepiej o niskim nominale)
-
szklanka
lub zlewka
-
woda - min. 40ml
-
alkohol etylowy C 2 H 5 OH
-
min.
40ml
-
sól kuchenna (NaCl)
-
zapalniczka lub inne źródło ognia
Przebieg
W
zlewce lub szklance mieszamy ze sobą w proporcji 1:1 alkohol etylowy
i wodę. Dosypujemy łyżeczkę soli i mieszamy. Następnie bierzemy
od widza banknot i moczymy go dokładnie w przygotowanym roztworze.
Następnie gasimy światło/ zasłaniamy rolety w pomieszczeniu i
podpalamy mokry banknot. Ujrzymy jak pomarańczowy płomień okala
cały banknot, ale nie powoduje na nim żadnych uszkodzeń. Ogień
gaśnie a banknot jest wciąż cały i lekko wilgotny.
Wyjaśnienie
Alkohol
jest bardziej lotny od wody. Gdy moczymy banknot w roztworze alkoholu
z wodą, otrzymujemy tak naprawdę banknot pokryty szczelną warstwą
wody którą z wierzchu otacza warstwa parującego alkoholu. Podczas
pokazu pali się tylko ten ostatni, natomiast banknot pozostaje
nienaruszony, gdyż cały czas otaczała go cienka wodna osłonka.
Jako, że alkohol pali się bladym, fioletowym płomieniem, słabo
widocznym w warunkach dziennych, dodajemy do naszego roztworu soli
kuchennej - NaCl. Jony sodu nadają płomieniowi barwę pomarańczową.
Uwagi
-
może
się zdarzyć że żaden widz nie będzie posiadał banknotu, w tej
sytuacji lepiej mieć przygotowany własny w zapasie
-
przed podpaleniem musimy bardzo dokładnie wymoczyć banknot w
roztworze - jeśli choć mała jego część nie pokryła się wodą
z alkoholem, może ulec uszkodzeniu
-
to się jeszcze nigdy nie przydarzyło, ale przy nieostrożnym
działaniu lub nieprzestrzeganiu procedur może się zdarzyć, że
banknot zostanie uszkodzony - stąd trzeba zawsze trzymać w zapasie
banknot, jako rekompensatę dla widza.
11.
Sztuczna krew
Sprzęt:
-
Rodanek potasu ( KCNS)
-
Chlorek żelaza (III) (FeCl 3 )
-
duży nóż
-
ręczniki papierowe
Przebieg
W
dwóch osobnych moczówkach tworzymy wodne roztwory rodanku potasu
(1-2 czubate plastikowe łyżeczki na objętość wody w moczówce) i
chlorku żelaza (1 płaska łyżeczka na moczówkę). Polewamy i
smarujemy rękę ochotnika z widowni chlorkiem żelaza, tłumacząc
że to zwykła dezynfekcja. następnie moczymy nóż w roztworze
rodanku potasu. Szybkim ruchem przykładamy tępą(!)
stronę noża do miejsca które wcześniej smarowaliśmy chlorkiem
żelaza i naszym oczom ukazuje się cieknąca po ręce krew.
Wyjaśnienie
Rozpuszczony
w wodzie chlorek żelaza i rodanek potasu tworzą barwne "krwiste"
kompleksy zgodnie z równaniem:
FeCl 3
+ 6 KCNS =
K 3 [Fe(CNS) 6 ]
+ 3 KCl
Krwistoczerwony
związek to K 3 [Fe(CNS) 6 ]
i ma tym intensywniejszą barwę im więcej grup [FeCNS) 6 ]
jest podłączonych do kationu potasu.
Warto
też dodać, że żelazo na III stopniu utlenienia nadaje krwistą
barwę naszej hemoglobinie a także "czerwonym ziemią" w
Afryce i wielu innym substancjom.
Reakcji
też używa się na masową skalę w hollywood do imitowania krwi w
produkcjach filmowych.
12.
Złoto alchemika
Sprzęt:
-
minimum 3 miedziane monety - np. eurocenty
-
pył cynkowy
-
woda
-
wodorotlenek sodu (NaOH)
-
zlewka do gotowania
-
dygestorium!
-
kuchenka turystyczna
-
szczypce
Przebieg:
Tworzymy
w zlewce wodny roztwór wodorotlenku sodu - około 2 łyżeczki na
350 ml wody. Kładziemy na kuchence turystycznej i doprowadzamy do
zagotowania. Następnie dodajemy pył cynkowy tak, aby stworzył
warstwę na dnie naczynia. Szczypcami umieszczamy oczyszczone
wcześniej i opłukane 2 miedziane monety na warstwie pyłu
cynkowego. Monety muszą całą powierzchnią przylegać do cynku!
Zamykamy dygestorium i czekamy około 30 min. w trakcie których
kontrolujemy zlewkę aby nie wyparowała lub wykipiała. Po około 15
min. odwracamy monety. Powinny przybrać srebrną barwę od strony
umieszczonej na cynkowym pyle. Gdy całe monety pokryją się już
srebrną warstwą wyciągamy je z roztworu. Prezentujemy widowni, że
miedziana moneta zmieniła się w złotą. Odstawiamy jedną z nich
dla późniejszego porównania. Następnie drugą srebrną monetę
umieszczamy na kilka sekund bezpośrednio na tafli kuchenki. Gdy
tylko przybierze złotą barwę ściągamy szczypcami z kuchenki i
umieszczamy w szklance z zimną wodą. Kładziemy złotą monetę
obok srebrnej i miedzianej. Otrzymaliśmy złoto alchemika.
Wyjaśnienie:
Wodorotlenek
sodu roztwarza metaliczny cynk który w formie jonowej przechodzi do
roztworu. Po jakimś czasie niektóre jony sodu przechodzą jednak
znów w postać metaliczną. Jako że umieszczamy w roztworze
miedziane monety, które bardziej przyciągają jony cynku, zaczynają
one tworzyć srebrzystą warstwę na powierzchni monety. Umieszczając
miedzianą monetę, pokrytą cynkiem na tafli kuchenki powodujemy
stopienie się tych dwóch metali ze sobą. Cienka warstwa cynku
stapia się z powierzchniowymi atomami miedzy z monety, dając w
efekcie mosiądz, który imituje złoto swoją barwą.
Uwagi!
-
opary gotującego się wodorotlenku sodu są szkodliwe, toteż całość
wykonujemy pod dygestorium, wyciągając jedynie gotowe, srebrne i
złote monety
-
jeśli monety nie stykają się z cynkiem podczas podgrzewania,
doświadczenie nie wyjdzie
-
trzeba wybrać monety lub inne elementy o dużej zawartości miedzi -
im cieńsze tym lepsze
-
najlepiej przed pokazem zetrzeć monety papierem ściernym i zmoczyć
w occie, dla wytrawienia zanieczyszczeń; trzeba jednak dobrze
spłukać ocet aby nie zepsuł on doświadczenia.
-
doświadczenie trzeba kilka razy przećwiczyć, dobrze też mieć
gotowe, złote monety w zapasie jako asekuracja w sytuacji gdy
wystąpią problemy z doświadczeniem
13.
Znikający styropian
Sprzęt:
-
styropian w formie belek o niewielkiej szerokości
-
aceton lub benzyna
-
cylinder
-
duże naczynie pokroju miski
Przebieg
Umieszczamy
naczynie w cylindrze i napełniamy acetonem lub benzyną przed
pokazem. Dbamy aby widzowie nie widzieli naczynia podczas
umieszczania cylindra na stoliku. Powoli wkładamy styropianowe belki
do miski w kapeluszu. Styropian powoli znika w kapeluszu.
Wyjaśnienie
Styropian
to w sensie chemicznym spieniony polistyren. Większą część
styropianu stanowią gazy odpowiadające za "nadmuchaną" i
lekką strukturę styropianu. Gdy umieszczamy styropian w roztworze
rozpuszczalnika, gazy te są uwalniane a sam polistyren rozpuszcza
się w acetonie lub benzynie.
Uwagi!
-
trzeba wybrać styropian o niskiej gęstości - zbyt gęsty
rozpuszcza się bardzo wolno i opornie.
-
często styropian przemysłowy zawiera różne dodatki i
zanieczyszczenia toteż po stopieniu w naczyniu zostaje nam coś na
kształt styropianowego, kleistego placka
- czystość acetonu/innego rozpuszczalnika też ma znaczenie. Zalecany jest aceton pochodzący ze sklepu z odczynnikami.
-
doświadczenie wykonujemy w rękawiczkach - aceton może podrażnić
nasze dłonie w miejscach gdzie występowały otarcia lub drobne
rany.
14.
Wykrywanie katalazy w warzywach i owocach
Sprzęt:
-
ziemniak
-
banan
-
jabłko
-
nóż
-
woda utleniona (H 2 O 2 )
-
opcjonalnie 3 probówki i statyw dla nich.
Przebieg:
Kroimy
po plastrze każdego z wymienionych warzyw lub owoców. Następnie
nakrapiamy na nie po kilka kropel wody utlenionej. Obserwujemy, że
miejsce na plasterku ziemniaka i jabłka, które skropiliśmy,
zaczyna się pienić. Efektu tego nie odnotowujemy w przypadku
banana.
W
innym wariancie doświadczenia napełniamy 3 probówki do połowy
wodą utlenioną i do każdej z nich wrzucamy kawałek innego owocu.
Podobnie jak w przypadku plastrów, w probówkach do których
wrzuciliśmy kawałki ziemniaka i jabłka powinniśmy zaobserwować
wydzielające się pęcherzyki gazu. W probówce z bananem taki
proces nie zachodzi.
Wyjaśnienie
Woda
utleniona to 3% roztwór nadtlenku wodoru (H 2 O 2 ).
W komórkach ziemniaka i jabłka istnieją pęcherzyki zwane
peroksysomami. Zawierają one enzym - katalazę, która rozkłada
nadtlenek wodoru na wodę i tlen:
H 2 O 2
--> H 2 O
+ O 2
Pęcherzyki
gazu powstające na plasterkach ziemniaka i jabłka to właśnie tlen
powstający jako produkt reakcji rozpadu. Dowodzi on obecności
katalazy w komórkach jabłka i ziemniaka. Banan nie zawiera
katalazy, toteż w jego przypadku reakcja nie zachodzi.
15 .
Wpływ owocowych proteaz na zastyganie galaretek
Sprzęt:
-
galaretka na bazie żelatyny
-
galaretka na bazie agaru
-
jabłko
-
ananas
-
kiwi
-
nóz
-
6 pojemniczków na żywność/ 6 szalek Petriego
Przebieg
Przygotowujemy
dzień przed pokazem galaretkę na bazie żelatyny oraz galaretkę na
bazie agaru i rozlewamy je do pojemniczków na żywność lub szalek
Petriego (3 pojemniczki z galaretką żelatynową i 3 z agarową).
W
dniu pokazu, parę godzin przed nim, wkrajamy na zastygłe galaretki
żelatynowe kolejno: plaster jabłka, kawałki ananasa i plaster
kiwi. Podobnie z agarową.
Do
czasu pokazu galaretki żelatynowe na które położyliśmy kawałki
ananasa i kiwi powinny zostać nadtrawione i lekko rozpuszczone.
Galaretka z plasterkiem jabłka oraz wszystkie galaretki agarowe
pozostają nienaruszone.
Wyjaśnienie
Żelatyna
na której bazują klasyczne galaretki zawiera kolagen - włókniste
białko, nadające galaretkom sztywność. Kiwi i ananas to owoce
zawierające proteazy - enzymy trawiące różne białka w tym także
kolagen. Dlatego galaretki żelatynowe uległy rozpuszczeniu po
umieszczeniu na nich kawałków kiwi i ananasa. Jabłko nie zawiera
proteaz, toteż w pojemniku z galaretką opatrzoną plastrem
jabłkowym nic się nie wydarzyło.
Galaretki
na bazie agaru też pozostały nienaruszone. To dlatego że agar jest
polisacharydem (cukrem złożonym). W tych galaretkach nie ma białka,
które mogłoby ulec strawieniu.
Aby
cieszyć się mimo wszystko galaretką żelatynową z dodatkiem kiwi
i ananasa. można wygotować kawałki tych owoców co wywoła
upośledzenie funkcji proteaz (enzymy tracą swoje biologiczne
właściwości w wysokiej temperaturze).
16 .
Chemiczna lokomotywa
Sprzęt:
-
Nadmanganian potasu (KMnO 4 )
- ilość mieszcząca się na czubku łyżeczki
-
Perhydrol (ponad 30% nadtlenek wodoru - H 2 O 2
) - 100ml
-
Kolba stożkowa z wąską szyjką
-
plastikowa łyżeczka
Przebieg
Napełniamy
kolbę stożkową 100 ml perhydrolu. Plastikową łyżeczką
nabieramy niewielką ilość nadmanganianu potasu (około 1/4 - 1/5
łyżeczki). Bardzo szybkim ruchem odsunąwszy się uprzednio od
naczynia, wsypujemy zawartość łyżeczki do kolby. W mgnieniu oka
kolbę opuszcza słup rozgrzanej pary.
Wyjaśnienie
W
normalnych warunkach nadtlenek wodoru rozpada się z czasem na tlen i
wodę zgodnie z reakcją:
2H 2 O 2
--> 2H 2 O
+ O 2
Nadmanganian
potasu jest silnym katalizatorem, który niesamowicie przyśpiesza
przebieg reakcji. W dodatku jest ona silnie egzotermiczna a powstałe
w niej ciepło podgrzewa roztwór do temp. ponad 100 o C.
Powstająca woda momentalnie przechodzi w tych warunkach w stan
gazowy.
Para
wodna gwałtownie się rozpręża, co zwiększa ciśnienie w kolbie,
przez co chmura gazu szybko opuszcza kolbę tworzą spektakularny
słup pary.
17.
Jak zbadać pH za pomocą soku z czerwonej kapusty.
Sprzęt:
-
2 duże liście czerwonej kapusty
-
garnek
-
zlewka
-
pipety
-
probówki (ilość zależna od liczby badanych roztworów)
-
różne roztwory wodne: soku z cytryny, octu, sody oczyszczonej
(NaHCO3), mydła, kostki myjącej o pH 5,5, coca-coli, proszku do
prania, środek udrażniający "kret" (NaOH), proszku do
pieczenia.
Przebieg:
Wkładamy
porwane liście czerwonej kapusty do wody i gotujemy aż do momentu
gdy roztwór nabierze granatowego/ciemnofioletowego zabarwienia.
Otrzymaliśmy właśnie prosty wskaźnik pH.
Nalewamy
do probówek badane roztwory (sok z cytryny, wodny roztwór mydła,
ocet itp.) poczym wkrapiamy do nich kilka kropel otrzymanego
wcześniej soku z czerwonej kapusty (aż do uzyskania zmiany barwy).
Obserwujemy powstające, różne kolory roztworów w probówkach.
Wyjaśnienie:
Sok
z czerwonej kapusty zawiera antocyjany - barwne związki chemiczne
które przyjmują różne zabarwienie - od jasno czerwonych/różowych,
aż po ciemnoniebieskie -w zależności od pH środowiska w jakim się
znajdują.
Uwaga! Sok z czerwonej kapusty daje inne wyniki jako wskaźnik niż papierek uniwersalny! Przykładowo: najbardziej zasadowe roztwory takie jak NaOH, dają zabarwienie żółte, co w przypadku papierka uniwersalnego oznacza pH zbliżone do 7!
(Patrz rysunek u góry)
Na
co dzień, antocyjany odpowiadają za piękne barwy niektórych
kwiatów (np. chabra bławatka) a także purpurowych i czerwonych
liści. Łatwo też zauważyć, że wspomniany tu chaber, przybiera niekiedy barwę różową a innym razem zbliżoną do
fioletowej. Zależy to od pH gleby na której rośnie.
Uwagi:
-
środek udrażniający "kret" to NaOH, a więc bardzo żrący
wodorotlenek sodu. Nie możemy więc zapomnieć o rękawiczkach. Na
zajęciach z dziećmi lepiej wogóle go nie używać. Ponadto
probówka z roztworem wodnym "kreta" szybko i mocno się
nagrzewa (parzy), toteż lepiej umieścić ją w statywie niż
trzymać w ręku.
18.
Wrzenie wody w temperaturze pokojowej
Sprzęt:
-
strzykawka
-
woda
-
cokolwiek, służące zatkaniu otworu strzykawki
Przebieg
Zatykamy
wylot strzykawki (ten w którym normalnie jest umocowana igła) i
napełniamy ją wodą. dociskamy tłok do krawędzi wody, tak aby w
strzykawce nie było powietrza. Dla pewności możemy wypuścić z
niej trochę wody. Teraz mocno blokujemy wylot i energicznym ruchem
ciągniemy za tłok strzykawki. Ujrzymy bulgocącą w wyniku wrzenia
wodę!
Wyjaśnienie:
W
dobrze zablokowanej strzykawce nie ma powietrza, toteż ciągnąć za
tłok gwałtownie obniżamy ciśnienie w komorze strzykawki. Woda ma
więcej miejsca do zajęcia, toteż poszczególne jej cząsteczki
odrywają się od siebie i woda przechodzi w stan gazowy a więc
paruje. Wrzenie to z kolei parowanie cieczy jej całą objętością.
Zwykle widzimy jak woda wrze podgrzana do 100o C. Przejście
fazowe substancji, w tym wypadku w stan gazowy, da się jednak
wywołać nie tylko poprzez zmianę temperatury, ale także przez
zmianę ciśnienia (tutaj obniżenie). To dlatego woda w strzykawce
wrze w temperaturze pokojowej. Z kolei gwałtownie zwiększając
ciśnienie (np. pod wpływem strumienia sprężonego powietrza -
niczym w dezodorancie) można spowodować przejście wody w stały
stan skupienia, a więc lód.
19.
"Zdjęcie na liściu" / Wpływ światła na produkcje
skrobii w liściu.
Sprzęt:
-
Żywe, rosnące w dobrze nasłonecznionym miejscu drzewo, o nisko
położonych gałęziach
-
folia aluminiowa /czarna kartka papieru
-
jodyna/płyn Lugola
Przebieg:
Przed
doświadczeniem musimy być pewni, że nadchodzący dzień będzie
słoneczny. Wybieramy liść nieuszkodzony, w miarę gładki i dzień
przez doświadczeniem otulamy go papierową torbą aby nie dochodziły
do niego promienie słoneczne.
Rankiem
odwijamy nasz liść, który w tym momencie nie ma w sobie
zgromadzonych zapasów skrobi i umieszczamy na nim czarny pasek
papieru, folii aluminiowej lub negatyw zdjęciowy i przyczepiamy
klamerkami lub spinaczami biurowymi. Możemy też wyciąć jakiś
wzorek w czarnym kartoniku i w ten sam sposób umieścić go na
liściu.
Odczekujemy
do wieczora. Przez cały ten czas liść musi pozostać na
drzewie! Gdy słońce
zajdzie, zrywamy nasz listek i wkładamy go kolejno:
-
do miseczki z ciepłą wodą (ok 70o C)
na 1-1,5 minuty
-
do miseczki z ciepłym alkoholem na 7-8 minut (liść wybieleje)
-
do jodyny, do momentu aż pojawi się czarna smuga/wzorek/lub obraz
(w zależności czy położyliśmy na liściu czarny pasek, kartkę z
wyciętym wzorkiem czy negatyw zdjęciowy)
Następnie
wypłukujemy liść w wodzie i cieszymy się uzyskanym efektem.
Wyjaśnienie
Fotosynteza
to proces w którym (w dużym uproszczeniu) z wody i dwutlenku węgla
przy udziale światła i wielu innych czynników chemicznych powstaje
glukoza, będąca substancją odżywczą i tlen jako efekt uboczny
(patrz reakcja).
CO2 +H2 O
----światło---> C6 H12 O6
(glukoza) + O2
W
obszarach liścia okrytych przez nas czarnym kartonikiem lub folią
(ewentualnie ciemnymi obszarami negatywu zdjęcia) nie zachodziła
fotosynteza (lub zachodziła bardzo słabo), ponieważ nie dochodziło
do nich światło słoneczne. Z tego powodu w komórkach znajdujących
się w tych obszarach nie powstała glukoza.
Glukoza
wyprodukowana w komórkach liścia, łączy się ze sobą w polimer o
nazwie skrobia.
Wyparzając
liść w wodzie i alkoholu, usuwamy z niego barwniki i inne
substancje które mogłyby maskować efekt doświadczenia. Po
umieszczeniu liścia w roztworze jodyny, możemy zauważyć, że
powstające ciemne obszary, odpowiadają tym które były wystawione
na światło słoneczne. To dlatego, że była produkowana w nich
skrobia, która połączyła się z jodem zawartym w jodynie w
specyficzne kompleksy [patrz wyjaśnienie doświadczenia 25], dając
w efekcie granatowo-czarne zabarwienie. Obszary które zostały przez
nas zasłonięte nie zawierają skrobi, gdyż nie zachodziła w nich
fotosynteza, toteż jod nie ma się do czego w tych miejscach
przyłączyć.
20.
Czy w liściach kryją się inne kolory? - Chromatografia bibułowa
barwników roślinnych.
Sprzęt:
-
świeże, ciemno zielone liście
-
liście w kolorze pomarańczowym, czerwonym, purpurowym
-
moździerz
-
aceton
-
kapilarka
-
cylinder miarowy/ wysoka zlewka lub słoik
-
bibuła chromatograficzna
-
szalka petriego lub inne płaskie naczynie/zakrętka jako nakrywka na
cylinder miarowy/zlewkę/słoik
-
ołówek
-
suszarka
Przebieg:
W
odległości mniej więcej 2 cm od końca bibuły rysujemy ołówkiem
(nie długopisem!) cieńką linię.
Ucieramy liście w moździerzu z niewielką ilością acetonu. Pobieramy
otrzymany ekstrakt za pomocą kapilarki i nanosimy na bibułkę w
miejscu zaznaczonym uprzednio ołówkiem - na tzw. linii start, formując plamkę w kształcie kreski (aby zatrzymać naciągnięty roztwór w kapilarce zasłaniamy
palcem jej górny wylot, natomiast aby ją opróżnić analogicznie -
puszczamy). Naniesiona przez nas kreska nie może być zbyt szeroka!
Wlewamy do zlewki/cylindra miarowego wcześniej wymieszane: aceton i
benzynę w proporcji 3:1 na wysokość ok. 1 cm. Zakładamy pasek na
brzeg naczynia, zanurzając jednocześnie jego oznaczony wcześniej
koniec w acetonie. Gdy aceton dotrze po bibule na wysokość ok. 1 cm
od brzegu zlewki, wyciągamy i suszymy pasek.
Powinniśmy odnotować pojawienie się nowych kolorów. których
wcześniej nie było.
Możemy jednocześnie przeprowadzić obok chromatografię
pomarańczowych i żółtych liści dla porównania. Na bibule nie
pojawi się wtedy zielony kolor.
Wyjaśnienie:
a)
Metoda chromatografii bibułowej
Bibuła
nasiąka rozpuszczalnikiem (acetonem), który wędruje po niej ku
górze, dlatego w tym doświadczeniu jest on nazywany "fazą
wędrującą". Przemieszczając się, aceton zgarnia ze sobą
naniesiony przez nas ekstrakt z liści. Tu pojawia się jednak
jeszcze jedna sprawa - ekstrakt składa się z różnych składników.
Nie wszystkie wędrują z rozpuszczalnikiem z tą samą prędkością.
Niektóre z nich są mocniej przyciągane przez powierzchnię bibuły,
to też przemieszczają się dość wolno. Tak zachowuje się np.
niebiesko-zielony chlorofil a (patrz poniżej), dlatego znajdziemy go
niedaleko od naszej "linii start". Inne, takie jak
chociażby żółte ksantofile, mają małe powinowactwo do
powierzchni bibuły i wędrują wraz z czołem rozpuszczalnika do
górnych warstw bibuły
b)Barwniki
W
każdym zdrowym liściu, poza zielonym barwnikiem jakim jest
chlorofil, występują jeszcze inne barwne związki takie jak
chociażby pomarańczowe karoteny i żółte ksantofile, które
możemy odnaleźć na naszej bibule. Sam chlorofil także występuje
u wszystkich roślin (poza krasnorostami) w dwóch odmianach - jako
chlorofil a (niebiesko-zielony) i chlorofil b (jasnozielony). Na co
dzień ksantofile i karoteny są maskowane przez chlorofile, toteż
pozostają dla nas niewidoczne. Sytuacja zmienia się jesienią,
kiedy w liściach ustaje synteza chlorofilu. Ten który jeszcze w
nich pozostał rozpada się i naszym oczom ukazuje się cała paleta
pozostałych barwników. Jako że w żółtych i pomarańczowych
liściach nie ma chlorofilu, nie znajdziemy go również na bibule z
chromatografii tychże liści.
Oprócz
karotenów i ksantofili, w liściach często występują też
antocyjany, powstałe z przekształcenia cukrów zgromadzonych w
liściach. Nadają one barwę czerwoną lub purpurową. Barwników
tych nie wydzielimy jednak metodą naszej chromatografii bibułowej.
Uwagi:
-
najlepiej jest użyć w doświadczeniu igieł Cisa pospolitego - to
ciut kontrowersyjne bo ten gatunek jest akurat chroniony. Ponadto aby
dobrze rozetrzeć igły, trzeba do moździerza dosypać nieco piasku,
-
nie wolno ruszać cylindrem miarowym/ wysoką zlewką podczas trwania
eksperymentu. Każde wahanie się płynu wewnątrz komory
chromatograficznej, może zepsuć wynik eksperymentu,
-
linia start musi być zaznaczona ołówkiem - jeśli użyjemy
długopisu, tusz ulegnie rozdzieleniu na budujące go barwniki, tak
jak nasz ekstrakt z liści i popsuje doświadczenie.
21.
Giętka lub krucha kość.
Sprzęt
-
2 kości, najlepiej z kurczaka
-
ocet, lub inny kwas jeśli posiadamy
-
zlewka
-
ogień
-
szczypce metalowe
Przebieg:
Jedną
z kości umieszczamy w zlewce/słoiku z octem. Możemy zamiast octu,
który jest 10% roztworem wodnym kwasu octowego, użyć silniejszego
kwasu, o ile go posiadamy. Przez kilkanaście dni wymieniamy ocet w
zlewce/słoiku i obserwujemy zmiany zachodzące w kości. Po ponad
tygodniu z kawałkiem, kość powinna stać się giętka.
Drugą
kość chwytamy w metalowe szczypce i opalamy ją dość długo i
dokładnie nad ogniem, byleby jej całkiem nie zwęglić. Tak
potraktowana kość staje się krucha i łamliwa.
Wyjaśnienie:
Kość
potraktowana octem lub innym kwasem, zostaje wytrawiona z budujących
ją substancji mineralnych (np. Ca3 (PO4 )2
). Substancją która pozostaje jest natomiast osseina -
elastyczne białko, produkowane przez nasze komórki kostne, nadające
giętkość kościom. Pozbawione minerałów, stają się elastyczne
i można je wyginać.
Kość
którą opalaliśmy nad płomieniem, straciła z kolei osseinę
(która jak każda substancja organiczna, ulega zniszczeniu w ogniu)
a pozostały w niej substancje mineralne. Pozbawiona nadającej
elastyczność osseiny, kość staje się krucha i dość łatwo ją
złamać.
22.
Wykrywanie skrobii w produktach spożywczych.
Sprzęt:
-
Jodyna lub płyn Lugola
-
plaster ziemniaka
-
kromka chleba
-
twaróg
-
jogurt naturalny
-
jogurt zagęszczany skrobią (można taki spreparować celowo)
Przebieg
Nakrapiamy
po kilka kropel jodyny (lub płynu Lugola) na każdy z wybranych
produktów: plaster ziemniaka, kromkę chleba, twarożek oraz do obu
jogurtów. W przypadku ziemniaka, chleba i jogurtu zagęszczanego
skrobią, odnotujemy pojawienie się fioletowego zabarwienia. Na
innych produktach - jogurcie naturalnym, niezagęszczonym i twarożku
- jodyna lub płyn Lugola, pozostaną w swojej naturalnej,
żółtawo-brązowej barwie.
Wyjaśnienie:
Skrobia
występuje w przyrodzie w dwóch formach - alfa-amylozy i
amylopektyny. Ta pierwsza tworzy helikalną strukturę w której mogą
zostać zamknięte cząsteczki jodu pochodzące z płynu Lugola lub
Jodyny. To właśnie kompleks jodu ze skrobią nadaje użytym próbkom
żywności barwę fioletowo-granatową. Podczas gotowania struktura
alfa-amylozy ulega degradacji, przez co jod zostaje uwolniony i
granatowa barwa zanika.
Produkty
takie jak twaróg lub jogurt naturalny nie zawierają skrobi. Czasem
jednak producent jogurtów może jej używać do sztucznego
zagęszczania produktu, co jest łatwo wykrywalne przy użyciu
powyższego doświadczenia.
23.
Izolacja DNA z pomidora w domowych warunkach.
Sprzęt:
-
pomidor
-
woda
-
sól kuchenna
-
płynu do mycia naczyń
-
wywabiacz do plam (Ace)
-
zmrożony alkohol etylowy 96% (spirytus retryfikowany)
-
łyżka
-
łyżeczka
-
zakraplacz
-
miarka na 20 ml, np. strzykawka
-
blender
-
termometr do herbaty
-
zamrażarka
-
filtr do kawy
-
lejek
-
2 zlewki
-
garnek
-
probówka
Przebieg:
Do
zlewki wlać 50 ml wody. Dodać łyżeczkę soli, łyżkę
płynu do mycia naczyń i 3-5 kropli wywabiacza do plam. Całość
wymieszać. Uważać, by nie spienić! 20 ml przygotowanego roztworu
przelać do drugiej zlewki. Pomidora pokroić, rozetrzeć blenderem.
2 łyżeczki uzyskanego musu przenieść do drugiej zlewki z
roztworem. Wymieszać. Mieszaninę ogrzewać przez 15 min. w łaźni
wodnej o 65°C. Mieszaninę włożyć do lodu na 10 min. Mieszaninę
przesączyć na filtrze do kawy w lejku do probówki. Powoli po
ściance probówki wlać taką samą objętość zmrożonego
alkoholu.
Powinniśmy
zaobserwować delikatną smużkę/chmurkę na granicy faz
roztwór/alkohol.
Wyjaśnienie:
Miksowanie
tkanek (homogenizacja) jest dobrą metodą rozbijania tkanek na
pojedyncze komórki. Czas miksowania jest istotny. Długotrwałe
miksowanie zniszczy kwasy nukleinowe. Roztwór soli kuchennej (NaCl)
z dodatkiem detergentów (płyn do mycia naczyń i wywabiacz do plam)
wywołuje rozpad błon komórkowych, otoczki jądrowej, błon
organelli i innych błon wewnątrzkomórkowych. Uwolniona w ten
sposób zawartość komórek przedostaje się do roztworu. Wysokie
stężenie soli oczyszcza kwasy nukleinowe z powiązanych z nimi
białek. Inkubacja w temperaturze 65°C przyspiesza rozpad błon
komórkowych oraz prowadzi do denaturacji nukleaz. Nukleazy to
enzymy, a więc białka, które trawią kwasy nukleinowe (DNA i RNA).
Zastosowanie filtra powoduje zatrzymanie niepotrzebnych elementów
tkanek. W przefiltrowanym przesączu znajdują się duże ilości
kwasów nukleinowych. Głównie DNA. Reszty kwasów nukleinowych są
naładowane ujemnie, więc będą otaczane przez jony Na+. DNA
wytrąca się w obecności co najmniej jednokrotnej objętości
alkoholu etylowego. Niska temperatura alkoholu zwiększa wydajność
wytrącania.
24.
Czy w liściu jest powietrze?
Sprzęt:
-
szklana butelka
-
gumowy korek
-
słomka
-
woda
-
świeżo zerwany, zdrowy, duży liść
-
drucik
Przebieg:
Nalewamy
wody do wysokości 3/4 butelki. Następnie w gumowy korek wbijamy
drucik, tak aby po zamknięciu butelki tkwił on pod wodą. Do końca
drucika przywiązujemy świeżo zerwany, zdrowy, duży liść.
Jednocześnie przez korek, przekładamy też słomkę, jednak w taki
sposób, aby nie wchodziła ona po zamknięciu butelki do wody. Gdy
wszystko jest umocowane, szczelnie zamykamy butelkę przygotowanym
korkiem. Aparatura powinna wyglądać jak na rysunku.
Teraz
pochylamy się nad słomką i wciągamy powietrze z butelki. Na
naszych oczach z listka zaczną wychodzić pęcherzyki powietrza.
Wyjaśnienie:
Jako,
że liście stanowią dla roślin nie tylko organ służący do
fotosyntezy, ale i miejsce wymiany gazowej, oczywistym jest że
obecne jest w nich powietrze. Zmontowana przez nas aparatura
umożliwia wyciąganie powietrza przez słomkę. W ten sposób
zmniejszamy gwałtownie ciśnienie w butelce, co sprawia że
powietrze zawarte w liściach zostaje z nich "wyssane",
czego dowodzą wychodzące z liścia bąbelki.
Lista będzie systematycznie uzupełniana.
Opisy eksperymentów wkrótce!
Super strona. Dużo ciekawych eksperymentów które można wykonać z dziećmi i zachęcić je tym samym do nauki. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń35 year old Project Manager Walther Hanna, hailing from Windsor enjoys watching movies like Princess and the Pony and Jogging. Took a trip to Church Village of Gammelstad and drives a McLaren F1. siec
OdpowiedzUsuń54 yr old Accountant III Wallie Shimwell, hailing from Guelph enjoys watching movies like "Out of Towners, The" and Drawing. Took a trip to Cidade Velha and drives a Ferrari 625 TRC Spider. przejdz do tej strony
OdpowiedzUsuń