VI Ogólnopolska Konferencja Studentów Kierunków Nauczycielskich
należała do Sów, jako organizatorów. Postanowiliśmy, aby tematem tejże był „Nauczyciel
w obliczu wyzwań”, bo kto jak kto, ale dydaktycy na brak trudności narzekać nie
mogą.
Dzień Pierwszy
I tak oto 16.12.2016r. spotkaliśmy się o 14:30, zostały
rozdane identyfikatory i materiały konferencyjne, natomiast o 15:00 byliśmy już gotowi, by dzielić się
wiedzą, wskazówkami i doświadczeniami, związanymi z uprawianiem zawodu
nauczyciela.
Na początku Basia oraz Doktor wygłosili krótkie
przemówienia, powitali gości (którzy oprócz Wrocławskich Sówek, które były „na
miejscu”, przyjechali z daleka, bo aż z Katowic, Krakowa a nawet Gdańska!) po czym sprawnie przeszliśmy do części
właściwej, czyli wystąpień.
"Kolega" w tle też uważnie słucha :)
Złożyło się tak, że ja, SanYdra, poszłam na pierwszy ogień
:)
Warsztaty polegały na „Budowaniu mostu współpracy”, gdzie uczestnicy musieli
nauczyć się współpracować pomimo wielu przeszkód, ażeby finalnie powstał
wytrzymały most. I wiecie co? Udało się! :)
Sprawdzanie, czy most jest solidny :)
Dominika (Studenckie Koło Naukowe Nauczycieli UP) podczas
swojego wystąpienia pt. „Ambicja nauczyciela a możliwości ucznia- czyli co
zrobić, żeby nie zniechęcić się zbyt szybko” dawała nam bardzo cenne wskazówki
na temat tego, jak zbyt szybko nie doświadczyć na własnej skórze, czym jest
wypalenie zawodowe.
Dominika opowiada o tym, jak uniknąć wypalenia zawodowego :)
Po wszystkich wystąpieniach zaplanowanych na ten dzień
nastąpiło krótkie podsumowanie, a następnie wszyscy ruszyliśmy w kierunku
Jarmarku Bożonarodzeniowego, gdyż nie samą nauką żyje człowiek, a kontakty
interpersonalne są równie istotnie. Zwłaszcza, kiedy zacieśnianie więzi może
się odbywać w tak magicznym miejscu, jak właśnie Jarmark :)
Dzień Drugi
17.12.2016r. godzina 11:00.
Bez zbędnego przeciągania ruszamy z kopyta, naładowani energią i pełni zapału.
Łukasz (SKNN „Sowa”, bo kto raz został Sową, pozostanie nią
już do końca życia) Opowiedział nam o swoich doświadczeniach zdobytych w czasie
pracy w szkole w wystąpieniu „Grywalizacja- jak to się sprawdza w praktyce?”. Podzielił
się z nami wskazówkami typu „do`s and don`ts” gdyby któreś z nas zapragnęło
wprowadzić podobny system w życie, przeprowadził krótki quiz z wiedzy z
prezentacji, a każdy z uczestników otrzymał po banknocie wymyślonej przez
Łukasza waluty, używanej przez niego.
Łukasz opowiada o "Auguścikodolarach" :)
Paulina i Mateusz Paweł Łukasz (SKN „Edukacja de novo”) zabrali nas na „Wycieczkę
po klasie. Rzecz o języku przestrzeni klasy”. Ich koleżanki z koła, Bernadeta "Berendeta" i
Joanna zastanawiały się natomiast „Czy indywidualizacje pracy na lekcji są
utopią?”.
Prezentacje to jedno, ale ważna jest też dyskusja i wymiana opinii :)
Sławek (SKN Regionalistów i Śląskoznawców, UWr) przekonywał
nas, że lekcje historii nie muszą odbywać się jedynie w klasie. Jak się
okazało, bardzo dobrym miejscem jest chociażby muzeum, co udowodnił w
wystąpieniu „Muzeum jako alternatywa dla nudnych lekcji w szkole”.
Sławek opowiada o tym, dlaczego właściwie warto odwiedzać muzea :)
Magda i Piotrek (SKNN „Sowa”) poruszyli bardzo ważną
kwestię, jaką jest etykietowanie podczas wystąpienia „Jak Cię widzą, tak Cię
piszą… Problem etykietowania we współczesnej szkole”. Zajęcia miały formę
warsztatowo-wykładową, najpierw prowadzący przybliżyli nam nieco problem, a
następnie rozdali nam zdjęcia osób a na podstawie ich wyglądu mieliśmy opisywać
kim są i jacy są. Muszę przyznać, daliśmy się ponieść wyobraźni :)
Magda i Piotrek z uwagą słuchają naszych "historii" na temat osób ze zdjęć :)
Karina (Akademia Filozoficzno-Pedagogiczna w Krakowie) i Aleksandra
(Uniwersytet Śląski) natomiast opowiedziały nam „O ważnej roli ćwiczeń śródlekcyjnych
słów kilka”. Dziewczyny oparły swoje wystąpienie na własnych doświadczeniach, a
nawet zaangażowały Basię i Piotrka w pokazową wersję jednego z ćwiczeń.
Basia i Piotrek wykonują ćwiczenie :)
I tym oto optymistycznym (żeby nie powiedzieć, całkiem zabawnym)
akcentem zakończyliśmy dzień drugi konferencji, mam tu na myśli oczywiście jego
oficjalną część. Prelegenci otrzymali „firmowe” upominki, Pani Prezes uścisnęła
każdemu dłoń, dziękując za wystąpienie.
Następnie udaliśmy się do „Bazylii”, ażeby utrzymać dobre
humory jeszcze prze długi czas (w końcu człowiek głodny, to człowiek zły, a
tego chcieliśmy uniknąć). Postanowiliśmy zabrać naszych gości do pracowni na Przybyszewskiego,
aby pokazać im naszą kolekcję owadów i wypić ciepłą herbatę (bo gdzie jak
gdzie, ale w gabinecie Doktora herbata smakuje najlepiej).
W drodze na Przybyszewskiego
okazało się jednak, że gdzieś zawieruszył się karton z zaświadczeniami i
innymi, ważnymi rzeczami. Basia i Piotrek niczym Batman i Robin ruszyli na
ratunek. Okazało się, że Wrocławski Szermierz (Google it) dzielnie pilnował
kartonu i nie dał nikomu go zabrać. Wszystko skończyło się dobrze, my jeszcze
postanowiliśmy trochę pospędzać czas razem w „Głuchym telefonie”. Wieczór minął
nam miło, a od woni popcornu zaczęło mi się już trochę kręcić w głowie, ale
mimo to, było świetnie :)
Myślę, że właśnie taki jest urok tych konferencji. Możemy
wymienić się doświadczeniami, wskazówkami, pomagamy sobie wzajemnie i uczymy
się od siebie (bo nauczyciel też musi umieć uczyć się od innych). Ale co jest
jeszcze istotne (żeby nie powiedzieć, istotniejsze), budujemy most, który łączy
różne uniwersytety, pomaga nam zawierać przyjaźnie, które trwają latami. To
także jest bardzo cenne.
Z niecierpliwością czekam na kolejną konferencję, jednak na
razie to tyle.
Koniec Psot.
SanYdra :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz